16.05.2017 | autor: Administrator

Od dawna chciałam stworzyć miejsce, w którym osoby rzekomo nieradzące sobie w życiu w wyniku długotrwałego bezrobocia i różnorodnych przeciwności losu mogły zaprzeczy tyć temu twierdzeniu, zarabiać na życie i po prostu spełniać się. Pragnęłam, aby niesiona przeze mnie pomoc pokrzywdzonym przez los, bezrobotnym, samotnym matkom i ojcom, bezdomnym i zagrożonym eksmisją zamknęła się konkretnym, namacalnym rezultatem.

Udało się. Ten projekt to tworzące się właśnie Centrum Integracji Społecznej i Tolerancji – „Szansa”. Będzie to (mam takie przekonanie) prawdziwa, wielobranżowa spółdzielnia socjalna, uruchomiona siłami społecznymi przy wsparciu przedsiębiorców z regionu łódzkiego. Każdy z nich rozumie ideę społecznej odpowiedzialności biznesu. To oznacza, że każdy prowadzi biznes według trzech generalnych zasad:
dbaj o swoich pracowników, traktuj ich tak jakbyś chciał żeby Ciebie traktowano
dbaj o środowisko i żyj z nim w zgodzie
pomagaj innym, a szczególnie tym, którzy nie są w stanie samodzielnie funkcjonować. Oni potrzebują Twojej pomocy

To ostatnia stała się fundamentem naszej spółdzielni socjalnej, na długo zanim powstały realne fundamentu „Szansy”.

Początki „Szansy”

Jest pomysł. Postanowiłam zarazić nim miejskich urzędników. W imieniu organizacji pozarządowej  tj. Międzynarodowej Fundacji Kobiet, której jestem inicjatorką i sprawującą społecznie funkcję prezesa wystąpiłam o użyczenie lokalu lub budynku użytkowego na cele społeczne. Przez dwa lata oglądaliśmy różne obiekty – były albo za duże albo za małe. Wreszcie, w 2009 roku, miasto  zaproponowało nam obecny, od wielu lat pusty pawilon, w którym – jak pamiętają okoliczni mieszkańcy – tętniło życie, urządzano nawet rodzinne uroczystości. Budynek zlokalizowany jest w uroczym miejscu ( Park „Sielanka”), jednak był całkowicie zrujnowany. Roboty trzeba było właściwie zaczynać od zera. No to zaczęliśmy.

Nie mieliśmy żadnych pieniędzy. Ale mieliśmy coś więcej: pomysł i grono przyjaciół. Entuzjastami przedsięwzięcia od pierwszej chwili byli:

Andrzej Błoch- współzałożyciel Firmy Handlowej BSP Opel, Chevrolet
Andrzej Brolik – Syndyk Unintexu
Krzysztof Borkowski- Kanclerz Loży Business Centre Club
Jarosław Kur- Biuro Ochrony Servo
Zygmunt Łopalewski- rzecznik prasowy Indesit Company Polska
Dariusz Łukaszewski- Prezes PGE Łódzki Zakład Energetyczny
Tecky Lacombe- Prezes Dalkia Łódź

Wiedziałam, że gdy uruchomimy „Szansę” pierwszą realną przeszkodą będą rachunki za prąd i ciepło. Na szczęście nasi przyjaciele z PGE i Dalkii zgodzili się traktować nas ulgowo.

Bardzo się jednak cieszę, że wszystkie te firmy są z nami od początku.

Moje marzenie kiełkowało długo, toteż od dawna wiedziałam jakie będzie przeznaczenie „Szansy”. Chciałam, żeby mieszkańcy pobliskiego osiedla (przewaga osób w wieku 50, 60 plus) i uczniowie z okolicznych szkół mogli tam tanio, ale smacznie zjeść pierogi, naleśniki i może przepyszne „sajgonki”. Chciałam też, aby „Szansa” reaktywowała dawną tradycję uroczystości rodzinnych organizowanych w tym miejscu. No i koniecznie w dzisiejszych czasach trzeba tam prowadzić catering.

W sumie jednak nie zależy nam jedynie na tworzeniu jadalni. Wierzę, że to będzie równocześnie miejsce spotkań, dyskusji i imprez kulturalnych. Bo „Szansa” to przecież także klub Seniora i Centrum Tolerancji Kulturowej. Będzie zatem miejscem poznawania kultury, muzyki i sztuki kulinarnej z wielu krajów (na przykład Gruzji, Armenii, Białorusi, Wietnamu i krajów Afrykańskich). Skąd czerpię tę wiarę? Widziałam przez ostatnie miesiące, że społeczność osiedla z wielką niecierpliwością oczekuje otwarcia „naszej” siedziby.
W „Szansie” ponadto będzie można skorzystać z pogotowia krawieckiego, usług naprawy sprzętu domowego, usług porządkowych. Chcemy tam również stworzyć miejsce opieki nad dziećmi i osobami starszymi. W budynku znajdą się także dwa mieszkania socjalne dla rodzin, które nie z własnej winy, otrzymały wyroki eksmisyjne.

Profil „Szansy” nie jest moim widzimisię. O jej wielobranżowości zadecydowali absolwenci kursów organizowanych w fundacji dzięki funduszom europejskim. Właśnie tam się spotkali, właśnie tam zdobyli nowe umiejętności zawodowe. Blisko 200 osób ukończyło kursy z gastronomii, krawiectwa, opieki nad dziećmi i osobami starszymi.

Kim są nasi absolwenci? To samotne mamy oraz panie i panowie w wieku 50 plus. Blisko 30 absolwentów kursów czuje mocny związek z Fundacją i pomaga w uruchomieniu „Szansy”, zbiera pieniądze na jej remont. Jak? Otóż w kwietniu nasi absolwenci zorganizowali kiermasz, na którym częstowały okolicznych mieszkańców, wypiekami świątecznymi i sprzedawały własnoręcznie wykonane obrusy, haftowane serwetki i torby na zakupy. W czerwcu zaś zaprosiły swoich przyszłych sąsiadów na giełdę kwiatową (dzięki sponsoringowi firmy H. Skrzydlewska). Ponadto reklamowały wyroby „Szansy” na familijnym pikniku ŁKS  na Zdrowiu.

Nasi przyszły spółdzielcy to m.in.:

Edyta – 40-latka z czwórką dzieci, która jak mówi: „Uwielbiam gotować najbardziej wyszukane potrawy, poza tym chcę pomagać innymi i bardzo lubię dogadzać ludziom starszym, a na tym osiedlu jest ich sporo”.
Izabela – z piątką dzieci, która również swoim gotowaniem chce wspomóc „Szansę”. „Cieszę się, że będę pracować z moimi koleżankami z Fundacji. Umiem też szyć i mogę czesać osoby starsze w domach”.
Agata – 40-latka, długotrwale bezrobotna, pełna zapału do współpracy, biorąca udział w każdej akcji. „ Chcę pracować, bo w grupie, w dodatku z fajnymi dziewczynami jest raźniej”.
Anna – choć ma zaledwie 40 lat, nie mogła znaleźć pracy. „Chcę wykorzystać swoje umiejętności gastronomiczne”.
Teresa – zajmowała się ogrodnictwem, ale bardzo chce pracować z dziećmi. „Chcę zająć się maluchami”.
Irena – ma doświadczenie w zakresie opieki nad osobami starszymi i chce nimi się zajmować.
Piotr – ma pełne kwalifikację do opieki nad osobami starszymi. Cieszy się, że będzie mógł pomagać mężczyznom, bo z nim na pewno będzie im raźniej.

Inne osoby to przyszłe krawcowe, które świetnie szyją pościele, obrusy. Są w stanie dokonać wszelkich przeróbek. Są z nami m.in. bezrobotne mamy, panie: Ewa, Iza, Elżbieta, Beata i Małgorzata.
Razem tworzymy „Szansę”

Pozyskiwanie dalszych sojuszników

W międzyczasie, widząc nasz entuzjazm, do grona naszych przyjaciół dołączyły formy: Real, Spółka Medyczna Toshiba, firma  produkująca okna i drzwi Grzegorz Mielczarek. One też pierwsze podpisały w 2010 roku porozumienie o współpracy.

W tym momencie sprawa zaczęła być poważna. Pojawił się też pierwszy darczyńca (osoba fizyczna), który zadeklarował wpłatę w wysokości 10 tysięcy złotych. Zaczęły też spływać środki z akcji 1 %. Razem 18 tysięcy złoty, które z miejsca przeznaczyliśmy na projekt architektoniczny budynku. Z kosztorysu wynikało, że potrzebujemy blisko 500 tysięcy, a nie mieliśmy nic. Postanowiliśmy więc zabrać się sami do roboty.
Zakasaliśmy rękawy i w sierpniu 2010 wraz ze studentami z Koła Naukowego „Personalni” Uniwersytetu Łódzkiego, którzy w przyszłości będą prowadzić marketing „Szansy” zaczęliśmy porządki wokół budynku. Dzięki temu w 2011 rozpoczęły się pierwsze prace budowlane.

Od burzenia do budowania

I tak wiosną 2011 roku poczułam wielką odpowiedzialność. Nie mogę przecież zawieść tych, którzy we mnie uwierzyli. Muszę być wiarygodnym partnerem dla biznesu i zarazić przedsiębiorców ideą społecznie użytecznego działania. W innym przypadku nie będzie „Szansy”. No bo cóż z tego, że Indesit czy Real pragną wyposażyć „Szansę” w niezbędne urządzenia, pozwalające uruchomić „małą gastronomię”? To cudowny gest, ale przecież nie mamy wody, prądu, kanalizacji i ciepła. Okna straszą dziurami, a ściany i dach wymagają generalnego remontu. Postanowiłam ruszyć do ataku i wzruszyć serca przedsiębiorców. Okazało się szybko, że determinacja w dążeniu do celu czyni cuda.  Zupełny przypadek sprawił, że pojawiły się na horyzoncie pierwsze firmy budowlane tj. PB Construction Przemysław Brzeski i PHU Dytrych. To one podzieliły między siebie prace wyburzeniowe.

I wtedy pojawił się kolejny problem: bardzo kosztownego wywożenia gruzu. A po nim cudowne rozwiązanie – dosłownie naprzeciw wyszła nam firma Remondis, która stała się również sojusznikiem „Szansy”.

Tworzenie „Szansy” to  niezliczone telefony, tysiące spotkań, których celem jest pozyskiwanie kolejnych sprzymierzeńców. Cieszę się bardzo, bo rzadko jestem odprawiana z kwitkiem. Niezmiernie cenię sobie kontakt z Hurtownią Elektrotechniczną „Orten”, która wyposażyła nas w niezbędne materiały elektryczne. Wielki podziw i szacunek muszę oddać firmie Instalacji Sanitarnej Tadeusz Jassa, której pracownicy przez 3 tygodnie prowadzili prace wodno-kanalizacyjne od piwnic do samej góry. Pamiętam sytuację w czerwcu (uczestniczyłam w konferencji naukowej w Jabłonnie) kiedy otrzymałam telefon od wspomagającego mnie w podstawowych działaniach Krzysztofa, że piwnica wymaga natychmiastowej dezynfekcji. O dziwo trafiłam na firmę Arefa-Ardis, która w jednej chwili zdecydowała nam pomóc. Dalsze kontakty nawiązałam z firmą Okna Dariusz Zimny.

Jak na złość pojawiały się przede mną kolejne, trudne zadania. Musiałam zdobyć materiały budowlane na prace wewnątrz budynku i na pokrycie dachu. Od moich sojuszników budowlanych otrzymałam wykaz niezbędnych pozycji do „zdobycia”. Moje coraz wyższe „ przygotowanie budowlane” podsunęło mi myśl o CASTORAMIE. W czerwcu wykonałam telefon z prośbą o spotkanie z kierownictwem sklepu przy ulicy Wróblewskiego. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu spotkanie odbyło się natychmiast. Reakcja dyrektora sklepu Mariusza Kaźmierowskiego była nadzwyczaj pozytywna i do współpracy zostali zaproszeniu dalsi dyrektorzy sklepu z ulicy Wydawniczej i Władysława Sikorskiego.

Do kompletu dołączyła firma Leroy Merlin uzupełniając pożądany asortyment. Następne wyzwanie  to pokrycie dachu. Wiedziałam, że moje kroki powinnam skierować do dawnej „Izolacji” w Zduńskiej Woli, dzisiaj firmy duńskiej „Icopal”.
Poprosiłam o pomoc mojego kolegę, radnego z Sejmiku Województwa Łódzkiego, obecnie senatora Marka Trzcińskiego, wywodzącego się ze Zduńskiej Woli. Nie zawiodłam się. Firma „Icopal” obiecała pomoc i wskazała ewentualnych wykonawców.
Budynek „Szansy” potrzebuje ocieplenia, wykonania instalacji elektrycznej i centralnego ogrzewania. Osiągnęłam „sukces styropianowy”, bo pomoże nam w tym firma KolGrost z Dąbrówki Małej. Sojuszników instalacji cieplnej i elektrycznej mam nadzieję pozyskać z Cechu Rzemiosł Budowlanych w Łodzi.

Dotychczasowe „doświadczenia budowlane” zdobyte przy „Szansie” utwierdzają mnie w przekonaniu, że – wbrew powszechnym opiniom – łódzki biznes potrafi być społecznie odpowiedzialny. Nawet jeśli przy pierwszym kontakcie przedsiębiorcy przecierają oczy ze zdumienia, to po chwili ranga naszego przedsięwzięcia, realna możliwość pozytywnego finału i aktywny udział przy tworzeniu czegoś niezwykłego dla najbardziej potrzebujących, rodzi wiarę w sens społecznego działania. Te firmy, które nie zetknęły się z taką formą działalności, zdają sobie sprawę, że społecznie zaangażowanie wpłynie pozytywnie na ich wizerunek. To ich logo będzie widniało na tablicy budynku, a działalność „Szansy” podlegać będzie ich społecznej kontroli. Składam w tym miejscu wyrazy najwyższego podziękowania za zrozumienie sensu naszej wspólnej roboty.

Ale to jeszcze nie koniec drogi. Dlatego pragnę zaprosić do współpracy innych chętnych współpracy. Czekamy na Państwa firmę. Pragniemy was gorąco powitać.

 

Zdzisława Janowska