18.04.2011: Wielkanocny kiermasz szansy dla spółdzielni „Szansa”
Pani Edyta od wielu lat była bezrobotna. W sobotę na świątecznym kiermaszu sprzedawała mazurki własnego wypieku, aby wesprzeć spółdzielnię socjalną „Szansa”. Założyła ją razem z innymi bezrobotnymi koleżankami.
Moment na kiermasz był znakomity: słoneczne, ciepłe przedpołudnie, skraj parku Sielanka przy ul. Cieszkowskiego. Ci, co nawet zrobili już zakupy w okolicznych sklepach wychodzili z domu ponownie, aby pospacerować po parku. I wtedy napotykali rozstawione stoły z wieloma atrakcjami.
Wzrok przyciągały przede wszystkim kolorowe stroiki z rzeżuchą, barankami, zajączkami i jajkami. Ozdobione barwnymi wstążeczkami, jedne w koszyczkach, inne w stylizowanych skorupkach pisanek. Zaciekawiała też spora kolekcja obrusów ozdobionych koronką i pracowicie wykonane szydełkiem serwetki. Nie zabrakło kolorowych mazurków i babeczek, można też było kupić pocztówki ze świątecznymi motywami i bluzki oraz pościel – już bez wielkanocnych odniesień, po prostu na każdą okazję.
Wszystko za małe pieniądze, wszystko wykonały własnoręcznie bezrobotne panie ze spółdzielni socjalnej.
– Przyda się każdy grosik. Zbieramy na spółdzielnię socjalną „Szansa”. Tu za plecami macie Państwo jej budynek. Wymaga generalnego remontu, a chcielibyśmy rozpocząć właściwą działalność zaraz po wakacjach – wyjaśniała prof. Zdzisława Janowska, prezes Międzynarodowej Fundacji Kobiet – pomysłodawca i opiekun projektu. I namawiała: – Kupujcie mazurki, bo w tym słońcu zaraz się roztopią.
Poskutkowało.
Spółdzielnia socjalna to rodzaj działalności gospodarczej jeszcze mało znany. „Szansę” założyło 30 bezrobotnych pań, przeszły one specjalny kurs w MFK i na swoje projekty biznesowe otrzymały 12 tys. zł z urzędu pracy. Po remoncie i wyposażeniu pawilonu na skraju parku Sielanka będą tam prowadziły małą gastronomię, punkt krawiecki, klub dla maluchów i seniorów. Część dochodów zostanie przeznaczana na dalszy rozwój spółdzielni. Rodzaj działalności został zaplanowany tak, by jak najlepiej wpisać się w potrzeby osiedla. To stare bloki i wiele starszych, niezbyt zamożnych osób. To one najczęściej podchodziły do kiermaszowych stołów i wybierały drobiazgi.
Pani Ewa kupiła malunek na deseczce dla cioci Agnieszki, pocztówkę dla przyjaciółki i babeczkę dla męża (bo jest łakomczuchem). Wydała 7,50 zł.
– Żadnej z tych rzeczy właściwie nie potrzebuję. Ale jeśli nawet taka suma może pomóc, to mam satysfakcję – mówi.
Kilka pań jest bardzo zainteresowanych obrusami. Za duży, dwumetrowy trzeba zapłacić tylko 15 zł. Jedna z klientek targuje: – Za 10 zł mogę wziąć. – Dobrze, niech będzie za 10 – godzi się z westchnieniem sprzedająca. Nabywców znajdują też misternie wykonane szydełkiem serwetki.
Na kiermasz przyszła emerytowana nauczycielka pobliskiej szkoły. – Do tego parku uczniowie uciekali na wagary – wspomina z rozrzewnieniem. – Ale nie z moich lekcji – zastrzega.
Mieszkanka pobliskiego bloku, 77- letnia pani Leokadia zrobiła wszystkim miłą niespodziankę. Przyniosła dwa własnoręcznie wykonane stroiki. Bardzo ładne. – Tak chciałabym, aby wam się powiodło – powiedziała.
Pani Agata (14 lat z przerwami na bezrobociu), wykonawczyni rozchwytywanych babeczek: – Tym razem musi się udać, bo wszystkim nam bardzo zależy. Na razie w budynku trwają ciężkie roboty remontowe. Ale później wszystkie pomożemy.
Na szczęście „Szansa” ma hojnych sponsorów. To m.in. Indesit, Dalkia, Zakład Energetyczny i firmy budowlane „Dytrych” i „Brzeski”. Jednak panie nie zamierzają spocząć na laurach. W najbliższym czasie planują jeszcze dwa kiermasze: kwiatowy i staroci.
18.04.2011: Świąteczny kiermasz łódzkiej spółdzielni „Szansa”
30 bezrobotnych łodzianek tworzy spółdzielnię „Szansa”, w której znajdą pracę przy prowadzeniu restauracji, opiece nad dziećmi, czy przeróbkach krawieckich.
Dziś, po raz pierwszy kobiety urządziły kiermasz z wypiekami i ozdobami świątecznymi.
Źródło: RMF FM 18 kwietnia 2011