10.09.2012 | autor: Administrator

18.04.2011: Wielkanocny kiermasz szansy dla spółdzielni „Szansa”

Pani Edyta od wielu lat była bezrobotna. W sobotę na świątecznym kiermaszu sprzedawała mazurki własnego wypieku, aby wesprzeć spółdzielnię socjalną „Szansa”. Założyła ją razem z innymi bezrobotnymi koleżankami.

Moment na kiermasz był znakomity: słoneczne, ciepłe przedpołudnie, skraj parku Sielanka przy ul. Cieszkowskiego. Ci, co nawet zrobili już zakupy w okolicznych sklepach wychodzili z domu ponownie, aby pospacerować po parku. I wtedy napotykali rozstawione stoły z wieloma atrakcjami.

Wzrok przyciągały przede wszystkim kolorowe stroiki z rzeżuchą, barankami, zajączkami i jajkami. Ozdobione barwnymi wstążeczkami, jedne w koszyczkach, inne w stylizowanych skorupkach pisanek. Zaciekawiała też spora kolekcja obrusów ozdobionych koronką i pracowicie wykonane szydełkiem serwetki. Nie zabrakło kolorowych mazurków i babeczek, można też było kupić pocztówki ze świątecznymi motywami i bluzki oraz pościel – już bez wielkanocnych odniesień, po prostu na każdą okazję.

Wszystko za małe pieniądze, wszystko wykonały własnoręcznie bezrobotne panie ze spółdzielni socjalnej.

– Przyda się każdy grosik. Zbieramy na spółdzielnię socjalną „Szansa”. Tu za plecami macie Państwo jej budynek. Wymaga generalnego remontu, a chcielibyśmy rozpocząć właściwą działalność zaraz po wakacjach – wyjaśniała prof. Zdzisława Janowska, prezes Międzynarodowej Fundacji Kobiet – pomysłodawca i opiekun projektu. I namawiała: – Kupujcie mazurki, bo w tym słońcu zaraz się roztopią.

Poskutkowało.

Spółdzielnia socjalna to rodzaj działalności gospodarczej jeszcze mało znany. „Szansę” założyło 30 bezrobotnych pań, przeszły one specjalny kurs w MFK i na swoje projekty biznesowe otrzymały 12 tys. zł z urzędu pracy. Po remoncie i wyposażeniu pawilonu na skraju parku Sielanka będą tam prowadziły małą gastronomię, punkt krawiecki, klub dla maluchów i seniorów. Część dochodów zostanie przeznaczana na dalszy rozwój spółdzielni. Rodzaj działalności został zaplanowany tak, by jak najlepiej wpisać się w potrzeby osiedla. To stare bloki i wiele starszych, niezbyt zamożnych osób. To one najczęściej podchodziły do kiermaszowych stołów i wybierały drobiazgi.

Pani Ewa kupiła malunek na deseczce dla cioci Agnieszki, pocztówkę dla przyjaciółki i babeczkę dla męża (bo jest łakomczuchem). Wydała 7,50 zł.

– Żadnej z tych rzeczy właściwie nie potrzebuję. Ale jeśli nawet taka suma może pomóc, to mam satysfakcję – mówi.

Kilka pań jest bardzo zainteresowanych obrusami. Za duży, dwumetrowy trzeba zapłacić tylko 15 zł. Jedna z klientek targuje: – Za 10 zł mogę wziąć. – Dobrze, niech będzie za 10 – godzi się z westchnieniem sprzedająca. Nabywców znajdują też misternie wykonane szydełkiem serwetki.

Na kiermasz przyszła emerytowana nauczycielka pobliskiej szkoły. – Do tego parku uczniowie uciekali na wagary – wspomina z rozrzewnieniem. – Ale nie z moich lekcji – zastrzega.

Mieszkanka pobliskiego bloku, 77- letnia pani Leokadia zrobiła wszystkim miłą niespodziankę. Przyniosła dwa własnoręcznie wykonane stroiki. Bardzo ładne. – Tak chciałabym, aby wam się powiodło – powiedziała.

Pani Agata (14 lat z przerwami na bezrobociu), wykonawczyni rozchwytywanych babeczek: – Tym razem musi się udać, bo wszystkim nam bardzo zależy. Na razie w budynku trwają ciężkie roboty remontowe. Ale później wszystkie pomożemy.

Na szczęście „Szansa” ma hojnych sponsorów. To m.in. Indesit, Dalkia, Zakład Energetyczny i firmy budowlane „Dytrych” i „Brzeski”. Jednak panie nie zamierzają spocząć na laurach. W najbliższym czasie planują jeszcze dwa kiermasze: kwiatowy i staroci.

 

18.04.2011: Świąteczny kiermasz łódzkiej spółdzielni „Szansa”

30 bezrobotnych łodzianek tworzy spółdzielnię „Szansa”, w której znajdą pracę przy prowadzeniu restauracji, opiece nad dziećmi, czy przeróbkach krawieckich.

Dziś, po raz pierwszy kobiety urządziły kiermasz z wypiekami i ozdobami świątecznymi.

Źródło: RMF FM 18 kwietnia 2011